Przewijalny Pasek Informacji

<---Info: Chcesz wiedzieć co się gra w Esce? Sprawdź najnowszy muzyczny raport z playlisty Eski! // 7 Edycja FINALNYCH POJEDYNKÓW znów w natarciu! Już teraz wybierajcie swojego muzycznego faworyta! //

sobota, 3 sierpnia 2013

Vintage analizy audiowizualne - czyli nagrania rodem z XX wieku!


Vintage jak zdołaliście się pewnie zorientować termin ten występuje w sztuce i kulturze, o której to mówi się, że łączy elementy stylów pochodzących z różnych epok. Takie wnętrze można pozyskać, kiedy stylizuje się coś nowego na wzór starej epoki bądź coś przetrwałego do dziś łączy się z nowoczesnością. 

źródło okładki singla: en.wikipedia.org


   Wszystkiego tego doszukać się da w nagraniu grupy Indie Popowej pochodzącej z Los Angeles uformowanej w roku 2009 zwanej Capital Cities. Latem 2011 ukazała się debiutancka EP’ka właśnie promowana przez kawałek „Safe And Sound”. Na album długogrający fani zaczekać musieli aż do tegorocznego lata, bowiem 4 czerwca na świat przyszła ich pierwsza perełka zatytułowana „In A Tidal Wave Of Mystery”, która mieści w sobie 12 nagrań oraz 66 pozycję w rankingu sprzedaży przeprowadzonego przez Billboard 200. Utwór promujący EP’ke najwyraźniej przyjął się w otoczeniu krajów zachodnich i południowych szczególnie w Niemczech, Luxemburgu, Austrii oraz Szwajcarii. A do sukcesu przyczyniła się w znacznej mierze co ciekawe reklama sieci komórkowej Vodafone w roli głównej właśnie z „Safe And Sound”. To ciekawe, że taki potencjalny hit mający w sobie coś, co mogłoby przypaść do gustu wyjadaczom elementów old school’owych w Polsce pojawia się tak późno. Ale nie tylko, bo przecież zabawa przy przesłuchaniu utworu przychodzi sama, lekko i przyjemnie dla ucha jak i dla zmysłu :))



   Przeglądając statystki w podsumowaniu największych rozgłośni radiowych Polski w świetle listy PL Top of 40 „Safe And Sound” swój pobyt notuje od 23 czerwca aż po najnowsze podsumowanie. Bowiem zdecydowanie najlepsza sytuacja pod względem POPularności uwidocznia się w ubiegłotygodniowym podsumowaniu na pozycji 26. Nie jest to jak na razie szczyt marzeń oraz szczyt możliwości, ale chłopaki dają się zauważyć w labiryncie rywalizacji o tron tygodnia. 

   Teledysk wita nas atmosferą muzealną, na pierwsze wrażenie skrywającą jakieś tajemnice, na ścianach uwidaczniają się starodawne elementy wystawy obdarzone w swe życie, które dziś mimo tej ciszy czeka na wyjście z półmroku i ponowne uruchomienie swych muzycznych fantazji.. Ogromna sala nagle zostaje rozświetlona, przywrócona do życia i w mgnieniu oka wszystko dzieje się w bardzo dynamicznym tempie. Ujawniają się postacie wyświetlane światłem z lat XX wieku jednakże dynamicznie łączą się z kolorystyką żywioną, stylizowaną nowocześnie, oddając barwę i utożsamiając się z historią muzyki, stylu i szyku. Archiwalny styl żyje ponownie. Wtem scena zamienia się w arenę bitwy na pokolenia gdzie siły swe mierzą style z lat wcześniejszych oraz tych późniejszych. Wnętrze wypełnione paradą zmieszanych pokoleń artystycznych, które pod osłoną nocy uciekają z uwiecznionych ich fotografii bądź materiałów i żyją przenikając się z nowoczesnością. Na arenie walka stylów Break Dance kontra Swing, Bronx kontra Los Calientes. Starsze rytmy próbują nowoczesności, nowsze naśladują starszych. Wielkie widowisko muzyczne i taneczne z muzyką równie dźwięcznie opartą na latach 70-tych bądź 80-tych z elementami house i synth popu. Dobiegający końca teledysk kończy spektakl rozbawionych tancerzy i muzyków i tak jak na początku powraca do pierwotnej postaci, którą są ów fotograficzne pamiątki, na których uwidocznione są postacie, które znów zamarły w ciemnościach gmachu oczekując na kolejny wielki bal, by znów mogły żyć, choć przez moment. Capital Cities Dancing Strangers zamiera w pogrążonym nocą Los Angeles. Teledysk emanuje wyobraźnią i szeroko pojętym podejściem do poczucia rytmu, nie mając znaczenia który mamy rok.

   Co miał na myśli artysta? Autor wyraźnie podkreśla, że mógłby ją (kobietę o którą zapewne zabiega) zabrać wszędzie tam gdzie chciałaby być, mogłaby być jego szczęściem, mógłby jej dać miłość jakiej nie doznała nigdy dotąd. Bynajmniej obietnice jakie składa mogły się przejawić w rzeczywistość, bo chyba.. udało im się uciec pod osłoną nocy w rzeczywistość, zrobić przewrotkę do przodu, przenieść się w czasie. Albo wręcz przeciwnie ona nie doczekała momentu wyjścia z ciemności. Jednak chyba najbardziej boi się o ich istnienie, usiłuje sobie wmówić że będą przecież cali i zdrowi. Jest nutka niepewności i zapewnienia. Ale scenariusz myśli i uczuć zna tylko jedna osoba - sam autor.



Jak Wy podchodzicie do tego koloryzowanego podwójnym dnem czasowo-muzycznym utworu? Podoba się czy też nie? Myślicie, że też tym dwóm panom uda się podbić radiostacje te mniejsze i te większe za oceanem? Obejrzyjcie, przesłuchajcie. Ja czekam a Wy piszcie, komentujcie i oceniajcie :)))

2 komentarze: