Vintage jak zdołaliście się pewnie zorientować termin ten występuje w
sztuce i kulturze, o której to mówi się, że łączy elementy stylów pochodzących
z różnych epok. Takie wnętrze można pozyskać, kiedy stylizuje się coś nowego na
wzór starej epoki bądź coś przetrwałego do dziś łączy się z nowoczesnością.
źródło okładki singla: en.wikipedia.org |
Wszystkiego tego doszukać się da w nagraniu grupy Indie
Popowej pochodzącej z Los Angeles uformowanej w roku 2009 zwanej Capital
Cities. Latem 2011 ukazała się debiutancka EP’ka właśnie promowana przez
kawałek „Safe And Sound”. Na album długogrający fani zaczekać musieli aż do
tegorocznego lata, bowiem 4 czerwca na świat przyszła ich pierwsza perełka
zatytułowana „In A Tidal Wave Of Mystery”, która mieści w sobie 12 nagrań oraz
66 pozycję w rankingu sprzedaży przeprowadzonego przez Billboard 200. Utwór
promujący EP’ke najwyraźniej przyjął się w otoczeniu krajów zachodnich i
południowych szczególnie w Niemczech, Luxemburgu, Austrii oraz Szwajcarii. A do
sukcesu przyczyniła się w znacznej mierze co ciekawe reklama sieci komórkowej Vodafone w
roli głównej właśnie z „Safe And Sound”. To ciekawe, że taki potencjalny hit
mający w sobie coś, co mogłoby przypaść do gustu wyjadaczom elementów old
school’owych w Polsce pojawia się tak późno. Ale nie tylko, bo przecież zabawa przy przesłuchaniu utworu przychodzi sama, lekko i przyjemnie dla ucha jak i dla zmysłu :))
Przeglądając statystki w podsumowaniu największych rozgłośni
radiowych Polski w świetle listy PL Top of 40 „Safe And Sound” swój pobyt
notuje od 23 czerwca aż po najnowsze podsumowanie. Bowiem zdecydowanie
najlepsza sytuacja pod względem POPularności uwidocznia się w
ubiegłotygodniowym podsumowaniu na pozycji 26. Nie jest to jak na razie szczyt
marzeń oraz szczyt możliwości, ale chłopaki dają się zauważyć w labiryncie rywalizacji
o tron tygodnia.
Teledysk wita nas atmosferą muzealną, na pierwsze wrażenie skrywającą
jakieś tajemnice, na ścianach uwidaczniają się starodawne elementy wystawy
obdarzone w swe życie, które dziś mimo tej ciszy czeka na wyjście z półmroku i
ponowne uruchomienie swych muzycznych fantazji.. Ogromna sala nagle zostaje
rozświetlona, przywrócona do życia i w mgnieniu oka wszystko dzieje się w
bardzo dynamicznym tempie. Ujawniają się postacie wyświetlane światłem z lat XX
wieku jednakże dynamicznie łączą się z kolorystyką żywioną, stylizowaną nowocześnie, oddając barwę i utożsamiając się z historią muzyki, stylu i szyku. Archiwalny styl żyje ponownie. Wtem scena zamienia się w arenę bitwy na
pokolenia gdzie siły swe mierzą style z lat wcześniejszych oraz tych
późniejszych. Wnętrze wypełnione paradą zmieszanych pokoleń artystycznych, które
pod osłoną nocy uciekają z uwiecznionych ich fotografii bądź materiałów i żyją
przenikając się z nowoczesnością. Na arenie walka stylów Break Dance kontra Swing, Bronx kontra Los Calientes. Starsze rytmy próbują nowoczesności, nowsze
naśladują starszych. Wielkie widowisko muzyczne i taneczne z muzyką równie
dźwięcznie opartą na latach 70-tych bądź 80-tych z elementami house i synth
popu. Dobiegający końca teledysk kończy spektakl rozbawionych tancerzy i muzyków i
tak jak na początku powraca do pierwotnej postaci, którą są ów fotograficzne
pamiątki, na których uwidocznione są postacie, które znów zamarły w
ciemnościach gmachu oczekując na kolejny wielki bal, by znów mogły żyć, choć
przez moment. Capital Cities Dancing Strangers zamiera w pogrążonym nocą Los Angeles. Teledysk emanuje wyobraźnią i szeroko pojętym podejściem do poczucia rytmu, nie mając znaczenia który mamy rok.
Co miał na myśli artysta? Autor wyraźnie podkreśla, że mógłby
ją (kobietę o którą zapewne zabiega) zabrać wszędzie tam gdzie chciałaby
być, mogłaby być jego szczęściem, mógłby jej dać miłość jakiej nie doznała nigdy dotąd.
Bynajmniej obietnice jakie składa mogły się przejawić w rzeczywistość, bo
chyba.. udało im się uciec pod osłoną nocy w rzeczywistość, zrobić przewrotkę
do przodu, przenieść się w czasie. Albo wręcz przeciwnie ona nie doczekała momentu
wyjścia z ciemności. Jednak chyba najbardziej boi się o ich istnienie, usiłuje
sobie wmówić że będą przecież cali i zdrowi. Jest nutka niepewności i
zapewnienia. Ale scenariusz myśli i uczuć zna tylko jedna osoba - sam autor.
Jak Wy podchodzicie do tego koloryzowanego podwójnym dnem czasowo-muzycznym utworu? Podoba się czy też nie? Myślicie, że też tym dwóm panom uda się podbić radiostacje te mniejsze i te większe za oceanem? Obejrzyjcie, przesłuchajcie. Ja czekam a Wy piszcie, komentujcie i oceniajcie :)))
bardzo lubie ta piosenke hot-hit-lista.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnie przepadam za tą piosenką.
OdpowiedzUsuń